OPOWIEM BALLADĘ O LOSIE CZŁOWIEKA....CO CIĄGLE GDZIEŚ BIEGNIE, ZAWSZE NA COŚ CZEKA....TAK CZĘSTO UPADA I ZNÓW SIĘ PODNOSI....NIERAZ KRZYCZY GŁOŚNO, NIERAZ CICHO PROSI.....CHCIAŁBY ZAWSZE KOCHAĆ, PRAGNIE ZAWSZE MARZYC...I BY BYĆ SZCZĘŚLIWYM, W DOBRĄ GWIAZDĘ WIERZY...A KIEDY COŚ TRACI.... ŻAŁOWAĆ ZACZYNA I ZĘBY ZACISKA.... I ZNÓW ROZPOCZYNA....NIERAZ SIĘ ZATRZYMA NA ROZSTAJACH DRÓG...W KTÓRA STRONĘ SKRĘCIĆ?? BY W SZCZĘŚCIU ŻYĆ MÓGŁ I PATRZY PRZED SIEBIE...... ŁZY GORZKIE PRZEŁYKA....A ŻYCIE WCIĄŻ PŁYNIE.... A ŻYCIE UMYKA.....CZAS LUDZI PRZEMIJA, RAZ W CIENIU, RAZ W BLASKU I ZOSTANĄ PO NIM TE ŚLADY NA OBRAZKU...